Wednesday, May 5, 2010

wjeżdżamy do Kabulu


Kabul (pers.کابل) – stolica i największe miasto w Afganistanie, liczy ponad 2,5 miliona mieszkańców, z napływającą ilością uchodźców ludzie mówią, że będzie już prawie 4 mln. Podnoszący się pył z dróg, oraz zanieczyszczenia powietrza okrywają miasto ciemno-szarą chmurą. Nie ma błękitnego nieba tak charakterystycznego dla Środkowej Azji, nie ma też tego pięknego słońca. Mocnego, jaskrawego ale nie tak gorącego aby nie można było cieszyć się jego blaskiem i codzienną obecnością. Poranna świeżość, wieczorne krótkie deszcze i całodniowa gorączka. Jestem  z powrotem w moim ulubionym klimacie :-) Kabul znany był w starożytności jako Ortospana lub Kabura z historią od ponad 3000 lat. Na ulicach nie widać starych domów czy sakralnych budowli ale obiór ludzi oraz sposób w jaki poruszają się na ulicach przenosi nas do obrazów z Indiana Johnes czy wcześniejszych z dzieciństwa w „Pustyni i w Puszczy” - turbany, burki, ciągnący ogromne drewniane wózki mężczyźni i chłopcy jeżdżący na osiołkach. Ale stop! Kontrola policyjna, na pik-up'ie siedzi dwóch policjantów i umieszczony karabin maszynowy. Obok stoi jeszcze grupa  żołnierzy, wszyscy z brodami. Jesteśmy zatrzymani, poproszeni o pokazanie dokumentów. Wszystko dobrze. Odchodzący policjant pyta, czy mamy coś, bo nie jadł jeszcze śniadania. Mój przyjaciel sięga z tylnego siedzenia, codzienną rację wojskowego suchego prowiantu, kupowanego na bazarze i wręcza go policjantowi. Oboje uśmiechają się i odjeżdżamy. Policja, wojsko, kolumny pojazdów NATO mijamy, nie raz wciągu tygodnia, starając się trzymać od nich z daleka - są głównym celem ataków. Mieszkańcy nie zwracają już na to uwagi. Wojna, przemoc, śmierć to dla nich codzienność, bo od setek lat, wiele imperiów walczyło o to miasto z powodu jego strategicznego położenia wzdłuż szlaków handlowych południowej i centralnej Azji, ale „nikt nigdy nie zawojował Afganistanu”- nie jeden raz słyszałem to stwierdzenie od dumnych Afgańców. Kabul jest ekonomicznym i kulturalnym centrum, znajduje się na 1800 m n.p.m. w wąskiej dolinie między górami Hindukusz. Obok przepływa rzeka Kabul. 
 Wjeżdżając z lotniska do miasta przed moimi oczami stanęło wzgórze pokryte setkami domów z kamienia  lub gliny pnących się w górę i do złudzenia przypominających ogromny  kopiec mrowiska. Dowiaduję się, że są to domy bez wody i centralizowanego systemu kanalizacyjnego. Nie wiedziałem, że to porównanie 'mrowiska" będzie wracało do mnie podczas poznawania kultury i charakteru Afgańczyków. Bum..., auto podskoczyło... poruszyło obraz i myślami wróciłem na rozbitą drogę. Niestety, niewiele dróg bez dziur i z ciągłości asfaltu, ciężkie pojazdy, czołgi i liczne wybuchy zniszczyły drogi, na których trwają nieregularne prace. Czytałem, że w mieście produkuje się głównie amunicję, tkaniny, meble i buraki cukrowe ale od 1978 r. rozwój miasta był ograniczony, co spowodowane było prawie nieustającą wojną. Z czego i jak żyją ludzie? Tego chcę się uczyć podczas tej podróży, zrozumieć ich codzienność i wyobrażenie przyszłości. Czy mi się to uda? Czas pokaże. 
Ciężko ale udało się przejechać przez pełne ludzi centrum miasta, w którym dla nas obcokrajowców lepiej się nie zatrzymywać i nie zwracać na siebie uwagi. Trzeba też trzymać się z dala od białych Land Cruiserów UN czy innych dużych organizacji humanitarnych,  które są w ciągłym zagrożeniu. Minęliśmy  zawalony budynek, dwa tygodnie temu wybuchła bomba, zniszczyła go i okoliczne sklepiki.
 Wyjeżdżamy z tej części miasta, mijamy jeden z większych meczetów i kierujemy się w stronę domu. Objechawszy wzgórze, wjeżdżamy w inną część miasta, lepszą część miasta, na pewno bezpieczniejszą...

No comments: